sobota, 22 stycznia 2011

Nowe nabytki 5

W tym tygodniu przybyło mi kilka nowości. Na razie wklejam fotki a recenzje będą jak już poużywam co nieco :)

Na początek zestaw miniaturek Nuxe z kosmetyczką. W skład zestawu wchodzą:
- Woda micelarna na bazie 3 róż 35 ml
- Krem do rąk i paznokci Reve de miel 15 ml
- Żel pod prysznic i do kąpieli Reve de miel 30 ml
- Olejek 10 ml
- Krem Fraiche de beaute suractivee 15 ml

Druga część zakupów:
- tonik Oriflame Pure Nature Blueberry & Lawender (pięknie pachnie)
- Eliksir na zniszczone włosy i rozdwojone końcówki Avon AT
- Effaclar A.I.
- filtr Anthelios XL LRP, lekki fluid barwiący (mam nadzieję, że kolor będzie delikatny).

sobota, 8 stycznia 2011

Luksusowy kremowy mus do ciała "Tajski kwiat lotosu" Avon, Planet Spa

Kosmetyki serii Planet Spa często goszczą w mojej łazience. Ta seria Avonowi wyjątkowo dobrze się udała, choć zdarzają się także koszmarki. Dla mnie takim niewypałem był krem i peeling do ciała z serii oliwkowej (głównie ze względu na to, że zapach mi nie podszedł).
Z linii "Tajski kwiat lotosu" wypróbowałam 2 kosmetyki: maseczkę oraz ten mus. O maseczce miałam pisać, ale zdążyłam ją zużyć już jakiś czas temu. Mogę jedynie powiedzieć, że oczyszczała całkiem nieźle, jednak dla mojej cery była za słaba. Tak bardzo jednak spodobał mi się jej zapach, że postanowiłam zamówić mus do ciała.

Kosmetyk ma bardzo przyjemną konsystencję. Jest delikatny, puszysty jak bita śmietana i lekko się błyszczy. Na skórze jednak tego błysku nie widać. Mus bardzo szybko się wchłania w skórę i na prawdę świetnie nawilża skórę, zwłaszcza teraz zimą. Jednak jego największy atut to zapach :) Nie wiem czy tak pachnie lotos, ale jest to bardzo intensywny kwiatowy aromat, wręcz perfumowy. Dla mnie jest idealny na zimę, choć dla osób, które nie lubią mocno pachnących kosmetyków może okazać się męczący.
Ja mimo wszystko go polecam.

niedziela, 2 stycznia 2011

Kosmetyczne plany na rok 2011 :)

Witam w nowym roku!
Ostatnimi czasy nie miałam zbytnio o czym pisać, bo niewiele nowych kosmetyków mi przybyło. Ale ponieważ trochę rzeczy mi się kończy na pewno wkrótce wybiorę się na większe zakupy :D

Postanowiłam zrobić mały plan kosmetyczny na nadchodzące 12 miesięcy. Przede wszystkim zamierzam się skupić na poprawie stanu mojej cery. Od zawsze mam z nią problemy, ale w ubiegłym roku wyjątkowo mocno się nasiliły. Być może to za sprawą stresów w pracy i niezdrowego odżywiania, ale też mnóstwa czasu spędzanego przy komputerze jej stan zaczął się pogarszać z miesiąca na miesiąc. Od kilku miesięcy borykam się bowiem z podskórnymi gulami na policzkach, linii twarzy przy włosach i szyi, co wcześniej nigdy mi się nie zdarzało. Zwykle niespodzianki pojawiały się tylko w strefie T. Postanowiłam zacząć z tym walczyć!
Zaczęłam od sprawdzonego kilka lat temu sposobu czyli kwasów. Zdecydowałam się po raz kolejny na zakup świetnego specyfiku oczyszczającego. Jest to znany na Wizażu Effaclar K La Roche Posay. Ten niepozorny krem w niezbyt dużej tubce potrafi działać prawdziwe cuda. Wiele razy ratował moją cerę, gdy sprawiała problemy. Postanowiłam, że wrócę do niego i choć właśnie przechodzę lekką fazę wysypu związaną z oczyszczaniem wiem, że warto przecierpieć ten czas żeby potem móc cieszyć się ładną buzią :)

Decydując się na kwasy zaopatrzyłam się też w filtr. Wybrałam Emulsję Avene SPF 50+ w wersji z 2009 r. z pompką. Kilka lat temu miałam krem SPF 50+ i byłam zadowolona. Póki co z emulsji też jestem. Nie bieli, nie powoduje dużego świecenia i nie zapycha. Jedynie denerwuje mnie dozownik, bo ciężko się używa pompki, gdy opakowanie jest w formie tuby. Już wolałabym zwykłą dziurkę do wyciskania kremu.
Na lato być może zdecyduję się na któryś z filtrów LRP z serii Anthelios, bo choć Avene dobrze mi służy to jednak "Antki" są lżejsze i w upalne dni sprawdzają się lepiej.

Aby akcja oczyszczania przebiegła sprawniej powróciłam znów do picia pokrzywy. Zwykle w ciągu roku piję ją np. przez miesiąc-dwa a potem robię mniej więcej takiej samej długości przerwę. Pokrzywa dobrze wpływa na mój organizm, bo nie tylko pomaga się pozbyć wszystkich niedobrych rzeczy i oczyszcza cerę, ale jednocześnie świetnie działa na porost włosów.

W tym roku również nadal będę kontynuować swoją próbę regeneracji i zapuszczania włosów. Ostatnio zrobiłam im zdjęcie i porównałam ze zdjęciem z końca roku 2009. Urosły na prawdę sporo :) Ponieważ jednak od ponad pół roku nie podcinałam końcówek zamierzam jeszcze przed nadejściem wiosny udać się do fryzjerki. Myślę, że w 2011 roku znów kupię sporo różnych kosmetyków włosowych: szampony, maski, odżywki...ale najpierw wykończę to, co mam. Na lato zamierzam zakupić jakieś specyfiki chroniące przed UV.

Jeśli chodzi o kolorówkę, na pewno rok 2011 znów upłynie mi pod znakiem lakierów do paznokci ;) W końcu lakierów nigdy dość. Nie planuję zakupu dużej ilości kolorówki, bo jak wiadomo lubię minimalizm w tej dziedzinie. No chyba, że coś mnie wyjątkowo zauroczy i nie będę się mogła oprzeć... :)